Paul Celan: SPIENIONE FALE
Ty, godzino, skrzydlisz się wśród wydm.
Czas, z lotnego piasku, śpiewa w moich ramionach:
Tkwię obok ciebie, z nożem w prawej dłoni.
A więc rozkołysz się, falo! Rybo, odważ się wynurzyć!
Tam, gdzie jest woda, znów da się żyć,
raz jeszcze wyśpiewaj światu ze śmiercią w chórze,
raz jeszcze zawołaj z jaru: Patrzcie,
jesteśmy, ocaleliśmy,
patrzcie, ta ziemia była nasza, patrzcie,
jak wytyczaliśmy drogę gwieździe!
(tł. Ela Binswanger)
*
Paul Celan: BRANDUNG
Du, Stunde, flügelst in den Dünen.
Die Zeit, aus feinem Sande, singt in meinen Armen:
ich lieg bei ihr, ein Messer in der Rechten.
So schäume, Welle! Fisch, trau dich hervor!
Wo Wasser ist, kann man noch einmal leben,
noch einmal mit dem Tod im Chor die Welt herübersingen,
noch einmal aus dem Hohlweg rufen: Seht,
wir sind geborgen,
seht, das Land war unser, seht,
wie wir dem Stern den Weg vertraten!
Paris, 16.9.1951, z: "Mohn und Gedächtnis", Deutsche Verlags-Anstalt GmbH, Stuttgart, 1952
*
W szkolnym i kanonicznym obiegu Celan bywa zredukowany do jednego wiersza - „Fuga” jest ważna, ale zasłania późniejsze, najistotniejsze etapy – Sprachgitter, Atemwende, Lichtzwang – gdzie jego język celowo pęka, rwie się, kaleczy. Kto czeka na kolejną „Fugę”, dostaje „kratownicę mowy” i ma wrażenie, że to „niedorobione”. Nie – to program.
W obiegu krytycznym długo zwyciężał odruch: najpierw „wyjaśnić”, potem „przeczytać”. Celan tymczasem wymaga najpierw słyszenia i odczucia oporu (formy, składni, słowotworu), dopiero potem komentarza. Jeśli na wejściu „wyprasujemy” sens, to zabijamy napięcie.
„Polonistycznie ładnie” = „celanowsko źle”. Wygładzenia (patos zamiast szorstkości, metafora „stonowana”, przerzutnia zrównana) dają czysty wiersz – ale fałszywy. Celan ma zgrzytać: cięcia, łączenia, słowa-hybrydy, nagłe wołacze, przestawienia. Tymczasem - jeśli coś zgrzyta - to jest to zbyt dosłowne tłumaczenie, co w efekcie nie jest ani jeszcze niemieckim, ani już polskim, a czymś pomiędzy: chybioną hubrydą.
Tak, jest. I co z tego? Hermetyczność jest u Celana etyką: ogranicza retorykę, żeby nie kłamać po katastrofie. To nie ozdoba, tylko hamulec bezpieczeństwa.
Pisze po niemiecku o Zagładzie – w języku kata. To wielu odbiorców (i tłumaczy) kusi, żeby ton „ochrzcić” na biblijny albo „uniwersalny”. A jego niemiecki – ostry, pochylony, „okaleczony” – trzeba zachować, nie krzywić w stronę gładkiego patosu, lub udziwniania w języku polskim.
Słuchaj przed sensem. Najpierw rytm i cięcia, dopiero potem glosa.
Pozwól na niedomówienie. Nie „dowyjaśniaj” tam, gdzie on przerywa ciągłość.
Zachowuj leksykały techniczne. Zoologia, anatomia, geologia (pąkle, wąsonogi, Herzwand) – to nie przypadkowe rekwizyty, to filary sensu.
Pilnuj zaimków i wołaczy. „Sohn, siegt.” to wołacz, nie podmiot. Jeden przecinek zmienia teologię.
Nie zamieniaj konkretu w przypowieść. Hohlweg to jar/wąwóz, nie „manowce”.
Nożyczki: tak, polerka: nie. Skracaj tam, gdzie polszczyzna się rozlewa, ale nie wygładzaj.
Formę traktuj jak rzeźbę. Rozdarcia słów (mit- / behauen), przerzutnie i „dziury” to dłuto. Zostaw ślad uderzenia, nie gipsuj.
Biografia jest tłem, nie protezą. Klinika 1967, Montpellier 1965 – tak; „dopowiadanie fabuły” – nie.
Czytaj na głos. Gdy rytm siada, znaczy: tłumaczenie osunęło się w prozę.
Pogódź sprzeczność. U Celana słowo bywa jednocześnie „kamieniem” i „tkanką”. Z premedytacją.
Biblicyzacja odruchowa. Patos zamiast napięcia egzystencjalnego. Remedium: trzymaj się prostoty frazy, zaufaj pauzom.
Domestykujące „wyjaśniacze”. Dodawanie „ładnych” spójników, dopisków znaczenia. Remedium: zostaw amputację – to sens.
Zamiana konkretu na metaforę. Herzwand → „uczucia”, Schill → „muszle ogólnie”. Remedium: bądź techniczny, nie „liryczny”.
Ucieczka od agresji leksykalnej. „Wyciął/wykroił słowo z mięśnia/ściany serca” ma boleć. Remedium: nie łagodź skalpela watą.
Zacieranie ambiwalencji. Nägel an unsern Händen = paznokcie i gwoździe (aluzja martyrologiczna). Nie decyduj za autora.
„Spienione fale / jar / ocaleliśmy” – konkret i energia zamiast biblicznego napuszenia.
„Sohn, siegt.” → „synu, zwycięża” – respekt interpunkcji, żywy adres.
„Nikt nie wykroił nam słowa z mięśnia/ściany serca” – brutalna cielesność języka (w duchu Celana).
Zachowanie katalogów (biologia, geologia) – Celan jako „poeta resztek”, nie „poeta nastroju”.
Rana i kamień – od rzeźbiarza Brancusiego po „mit- / behauen”: język jako rzeźba.
Atemwende (przewiew/zwrot oddechu) – krótkie cięcia są rytmem oddechu po katastrofie.
Sprachgitter (kratownica mowy) – język filtruje świat jak siatka; to, co nie przejdzie, musi pozostać niewypowiedziane.
Ich/du dramaturgia – ruch z „ja” do „ty” i z powrotem bywa ruchem utraty. Czytaj zaimki jak postaci dramatu.
Prawo i Syn – słownictwo prawno-religijne (Gesetz, Sohn) jest dosłowne i symboliczne; nie uciekaj w jednoznaczność.
Tytuły – nie bój się energii: „Spienione fale” może być lepsze od „Przyboju”, jeśli niesie ruch i kipiel.
„Wahn” – „obłęd” albo „opary szaleństwa”? Wybieraj to, co wzmaga obraz, nie tylko go „odnotowuje”.
„Hohlweg” – jar/wąwóz, nie „manowce”. Ziemia i ciało, nie metafora błądzenia.
„Gestemmt” – wzniesione/zaparte/wdźwignięte, nie „ustanowione”. Ruch, wysiłek, napięcie mięśni.
„Herzwand” – „ściana serca” lub „mięsień serca” – świadoma decyzja, nie automat.
Zbitki nominalne – rozbijaj, gdy trzeba, ale nie rozcieńczaj.
Pauzy i łączniki – jeśli autor przecina słowo (mit- / behauen), przecinaj.
Polszczyzna – lapidarność > ozdobność.
Interpunkcja – u Celana to składnia sensu. Przecinek może zmienić metafizykę wersetu.
Ostatnie wersy – szukaj ciosu, nie „finałowej melodii”.
Bo Celan żyje w językach, które go przenoszą. Jeżeli polszczyzna będzie go kalkować lub pudrować, zostanie muzealnym eksponatem. Jeżeli polszczyzna pozwoli mu zgrzytać i ciąć, będzie tu i teraz – także „między frontami”, np. Brandung jako cichy, ale jednoznaczny manifest.
I tak, paradoks jest prawdziwy: zabił się, a jednak przeżył – właśnie w przekładach, które nie boją się jego otwartych ran.
Paul Celan: PRZYBÓJ
Godzino, skrzydlisz się w diunach.
Czas, z pylnych piasków, śpiewa mi w ramionach:
leżę w nim, z nożem w prawej ręce.
Rozszum się, falo! Rybo, odważ się wynurzyć!
Gdzie woda jest, raz jeszcze można zacząć żyć,
raz jeszcze ze śmiercią w chórze śpiewem przyzywać świat,
raz jeszcze z manowców zakrzyknąć: patrzcie,
jesteśmy bezpieczni,
patrzcie, ten kraj był naszym, patrzcie,
jakeśmy gwieździe drogę zastąpili!
(tł. Feliks Przybylak)
*
Paul Celan: KIPIEL
O godzino, wzlatujesz w diuny.
Czas, z miałkiego piasku, śpiewa w moich ramionach:
Leżę przy tobie, nóż w prawej dłoni.
Spieniaj się, falo! Rybo, ośmiel się ukazać!
Gdzie jest woda, można raz jeszcze żyć,
raz jeszcze ze śmiercią w chórze prześpiewać świat,
raz jeszcze na wyboistej drodze zawołać: Patrzcie,
jesteśmy bezpieczni,
patrzcie, kraj był nasz, patrzcie,
jak utorowaliśmy drogę gwieździe!
(tł. Andrzej Lam)