William Blake: LONDYN
Błąkam się pośród czynszowych streets,
Tamiza smętna, w jarzmie rzeka,
I widzę w każdym z mijanych lic
złą myśl nieszczęsnego człowieka.
Głos każdy, rozpacz, zduszony krzyk,
Pisk nagły niemowlęcia w strachu,
Z dusz się wyrywa bezgłośny zgrzyt,
Jęk to kreatur w kajdan krachu.
Lub w uszach kominiarczyków płacz,
Kościołów osmalonych trwoga,
I otępiałych żołdaków szlak,
U pałacowych bram krwi zgroza.
Tu większość ulic nocami drży
Od złorzeczeń młodych nierządnic,
Gdy nowo narodzonego łzy
W ślad ślubów płyną, tych "porządnych".
(tł. Ela Binswanger, oczywiście wiem, że "tłumaczenie po Barańczaku" to nieomal świętokradztwo, z drugiej strony tym ciekawsze wyzwanie...)
*
William Blake: LONDYN
Wśród ulic, które rój lichwiarzy
Wykupił wraz z Tamizą mętną,
Błądzę - i widzę w każdej twarzy
Słabości i niedoli piętno.
Każdy głos, klątwa, krzyk urwany,
Płacz, którym dziecko trwogę głuszy,
Dźwięczy w mym uchu jak kajdany
Wykute w kuźni ludzkiej duszy.
Gdy kominiarczyk płacze z cicha,
Bledną kościołów ciemne ściany;
Kiedy żebrzący żołnierz wzdycha,
Krwią spływa pałac pozłacany.
Lecz w nocy słyszę też, jak z dala
Klnie młodociana nierządnica:
Zarazą ślubne łoże kala,
Jadem dziecięcą łzę nasyca.
(tł. Stanisław Barańczak)
*
William Blake: LONDON
I wander thro' each charter'd street,
Near where the charter'd Thames does flow.
And mark in every face I meet
Marks of weakness, marks of woe.
In every cry of every Man,
In every Infants cry of fear,
In every voice: in every ban,
The mind-forg'd manacles I hear
How the Chimney-sweepers cry
Every blackning Church appalls,
And the hapless Soldiers sigh
Runs in blood down Palace walls
But most thro' midnight streets I hear
How the youthful Harlots curse
Blasts the new-born Infants tear
And blights with plagues the Marriage hearse
*
A jak wyglądała praca dzieci-kominiarczyków, czyścicieli kominów? "The Chimney Sweeper" to (zasłużenie) jeden z najsłynniejszych "zestawów" poetyckich Blake'a z "Pieśni niewinności i doświadczenia".
"Chimney sweeper" to po polsku "czyściciel kominów". W Anglii profesja ta istniała około 200 lat, od 1666 (wielkiego pożaru w Londynie) do połowy XIX wieku. Gdy bowiem angielska stolica spaliła się niemal do szczętu, zauważono, że gromadzące się w kominach popiół i sadza stanowią zagrożenie pożarowe.
Zaczęto je zatem czyścić. Ponieważ jednak nie dysponowano żadną maszyną zdolną czy chociaż narzędziami zdolnymi ułatwić to zadanie, musiał wykonywać to człowiek. Człowiekiem tym było zazwyczaj dziecko w wieku 6 lat (choć zdarzały się i czterolatki).
Procedura wyglądała w ten sposób: dziecko owijano starannie w słomę i inne tego typu materiały, czyniąc z niego chodzącą szczotkę. Następnie spuszczano do komina. Malec miał ruszać się raz w prawo, raz w lewo, i w ten sposób czyścić komin.
Oddychające bez ustanku sadzą i popiołem dzieci dożywały zazwyczaj nie więcej, niż lat 8. Dlatego też angażowano w to pożyteczne zajęcie tylko dzieci z rodzin biedniejszych, zazwyczaj wypłacając ich rodzicom pewną rekompensatę.
Kościół Anglii zracjonalizował ten ohydny proceder korzystając z dwóch argumentów: że te dzieci prawdopodobnie i tak by umarły, gdyby zostawić je z rodziną, a poza tym "kto nie pracuje, niech też i nie je".
*
*
Ilustracja: ręcznie kolorowana akwaforta w zbiorach National Gallery od Art, Washington, D.C.
O autorze ilustracji:
Thomas Rowlandson (1756–1827) był karykaturzystą i grafikiem, którego sprośne satyryczne obrazy i karykatury polityczne zawładnęły popularną wyobraźnią georgiańskiej Wielkiej Brytanii. Wraz z innym artystą Jamesem Gillray'em zapoczątkował złoty wiek brytyjskiej karykatury na przełomie XIX i XX wieku.
Rowlandson stworzył sardoniczne ilustracje tuszem i akwarelą, które nabijały się z wpływowych polityków, takich jak William Pitt i Napoleon Bonaparte, i przedstawiały współczesne wydarzenia w humorystycznym stylu. Satyryk odniósł sukces pracując dla wydawców takich jak Rudolph Ackermann - który zlecił mu wykonanie rysunków do szerokiej gamy tytułów - oraz sprzedawał grafiki i akwarele bogatym kolekcjonerom. W humorystyczny sposób przedstawiał przywary i słabości ówczesnego społeczeństwa angielskiego, ironizował na temat ludzkich popędów, tworząc bardzo śmiałe przedstawienia, wahające się między erotyką a pornografią, które następnie były masowo rozpowszechniane za pomocą litografii.
*
Inne tłumaczenia w przypisach.
William Blake: LONDYN
(tł. Juliusz Wiktor Gomulicki)
Błądząc po ulic korytarzach,
Tamizy przemierzając szlak,
Widzę na wszystkich wokół twarzach
Słabości znak, niedoli znak.
A każdy krzyk, co mąci ciszę,
Każdej dzieciny płacz i lęk,
I każda klątwa, którą słyszę,
To niewidzialnych kajdan brzęk.
Słyszę, jak świątyń czarne mury
Kominiarczyka płaczem drżą,
A szloch żołnierza spływa z góry
Po pałacowych ścianach ? krwią.
W noc czarną słyszę zaś najczęściej,
Jak ladacznica młoda klnie,
Małżonkom zatruwając szczęście,
Dziecięciu wyciskając łzę.
William Blake: LONDYN
(tł. Krzysztof Puławski)
Przechodząc przez kajdany ulic
Tam, gdzie beztroska mknie Tamiza
Widzę, że twarze wszystkich ludzi
Niewoli owionęła bryza
I w każdym szlochu, każdym krzyku
W dziecięcym płaczu rwącym ciszę
W klątwie, błaganiu, jęku, mowie
Brzęk okowów mózgu słyszę
Krzyk zaś małego Kominiarza
Prosto w Świątynie Boże godzi
Westchnienie z ust żołnierza ciche
Brocząc krwią, wokół murów chodzi
Lecz najwyraźniej mogę słyszeć
Przekleństwa młodej Ladacznicy
Która łzy Niemowlęcia łaje
Wlokąc złą radość po ulicy.
William Blake: LONDYN
(tł. Zygmunt Kubiak)
W kamiennym mieście, gdzie Tamizę
Także spętano pośród krat,
Na każdej ludzkiej twarzy widzę
Słabości i cierpienia znak.
I w każdym ludzkim krzyku, w każdej
Dziecięcej trwodze dźwięczy głos
Kajdan przez umysł wykuwanych,
Żelaznych kajdan groźna moc.
Kiedy kominiarz głośno krzyczy,
Ciemne kościoła mury drżą,
A zbiedzonego szloch żołnierza
Z murów pałacu spływa krwią.
Ale najbardziej o północy:
Gdy młoda ladacznica klnie,
Łzy w oczach dziecka, ślubne wieńce
Poraża jej zatruty gniew.