* * *
HAIKU
"Haiku nie jest wierszem, nie jest
literaturą, jest to skinięcie, półotwarte drzwi, wytarcie lustra do
czysta" mówi znawca haiku R. H. Blyth. A Czesław Miłosz, tłumacz haiku
na polski (z angielskiego) dodaje: Żeby wytłumaczyć czym jest haiku,
trzeba byłoby odtworzyć świato-ogląd towarzyszący jego pisaniu. Linia
prowadzi od buddyzmu w Indiach do buddyzmu w Chinach i stamtąd do
buddyzmu w Japonii. Zbiega się z nią linia wiodąca od chińskiego taoizmu
do chińskiego Zen i japońskiego Zen. Nie każde haiku jest wyrazem
medytacji Zen, a nawet zawsze odzywa się jego pochodzenie od igraszki
słownej, ale mistrzowie Zen upodobali sobie jego paradoksalną zwięzłość i
pokrewieństwa haiku z buddyzmem Zen są silne. Inna jeszcze linia
wiodłaby od chińskiego konfucjanizmu i jego wpływów w Japonii. Tak więc w
haiku zawarte są niejako wszystkie główne nurty myśli Wschodu o
człowieku i świecie, a ta myśl, Indii, Chin, Japonii, ofiarowuje inne
propozycje niż myśl zachodnia. (wprowadzenie do "Haiku", wydawnictwo
Księgarnia Haiku, Kraków 2001)Haiku trafiło zatem do
Japonii. I zadomowiło się. Czym jest więc haiku? W haiku chodzi o
przekazanie pewnego ideału życia. Japońskiego mianowicie.
Czyli
nam, Europejczykom, obcego. "Hai" znaczy zabawa, gra, żart. Ktoś, kto
nosi w sobie taki ideał, to "haijin", "człowiek hai", tak jak jest
"chajin", "człowiek herbaty".
Tak jak postawa "człowieka herbaty "
odnosi się do "drogi herbaty" (rytuały obchodzenia się z herbatą), tak
postawa "haijin" odnosi się do umiejętności życia w ideale "hai" i
przekazywania tego.
Te w 5-7-5 sylab ułożone słowa budzą w umyśle
japońskim całą paletę skojarzeń opartych na długiej tradycji (jak w nas
pisanka - głęboko w tył aż do pogaństwa włącznie). Nie budzą tego w
nas, nawet jeśli wiemy o co chodzi, bo ktoś przetłumaczył, wytłumaczył
itd.
Nie znaczy to, że nie możemy tej formy "przetransponować" na
naszą słyszalność. Możemy. I wielu poetów to robi. Tak jak Japończycy
przejęli alfabet (znaki) chiński, dorobili do tego jeszcze dwa alfabety,
już na swój użytek, i używają tak jak im pasuje. Chińczyk widząc napis
japoński nie rozumie go, ale rozpoznaje w nim swoje znaki i stąd jest w
stanie domyślić się o czym mowa.
Tak nasze, europejskie "haiku"
jest odległe od japońskiego oryginału. Coś jak dalekie echo, impresja.
Nie chcę powiedzieć tu "siódma woda po kisielu" (przepraszam miłośników
haiku) - to po prostu trochę inna sztuka poezji wywodząca się od haiku. W
haiku nie musi być nic ujmującego, a obraz może składać się z samych li
tylko oczywistości. Język wcale nie musi być niecodzienny, może być
wręcz banalny, nastroju niezwykłego w naszym europejskim tego słowa
znaczeniu też nie musi tworzyć.
I jest tu jeszcze jedna trudność.
W haiku nie tylko słowa mają znaczenie, ale także pismo. A ostatecznie
obraz, znaczenie i dźwięk razem wzięte. Japończycy przejęli od
Chińczyków jeszcze coś. Ideał "potrójnego mistrzostwa", "sanzetsu",
jedność malarstwa, poezji i kaligrafii. Twórcy haiku dążyli do tej
jedności. W każdym razie nie tylko umiejętność znalezienia odpowiednich
słów i ułożenia w wiersz, ale również sztuka (za)pisania tego się
liczy(ła).
Artysta haiku ma wyrazić w słowach, piśmie i obrazie
elegancką prostotę (prostą elegancję), fascynacje nieszkolonego, nie
zepsutego przez coś sztucznego itd.
Mamy więc kaligrafię, ale
jest jeszcze problem języka jako takiego. Co dla Japończyka "sylaba", to
dla nas też coś innego. W języku japońskim tworzy się sylaby w ten
sposób: samogłoski a, i, u, e, o łączy się ze spółgłoskami k, s, t, n,
h, m, r wg schematu:
ka, ki, ku, ke, ko
- y - tylko z a, -
u - z o, - w - tylko z a. Do tego czasami można jakąś spółgłoskę
podwoić, czasami dołączyć "n", same samogłoski są też sylabami. I to
tyle. Z tych cegiełek buduje się słowa. Więc zabawa (hai) japońskimi
sylabami jest zupełnie czymś innym dla ucha niż zabawa naszymi,
indogermańskimi, sylabami.
Przypomnijmy sobie parę przykładów: kimono, kawasaki, harakiri, kamika(d)ze, geisha, yamaha, sake, Tokio, sushi, toyota... itd.
Dlatego
jeżeli już "zachodnie" (europejskie, amerykańskie, polskie...) haiku,
to czasami może nawet nie zgadzać się liczba sylab, bo idea hai stoi
ponad to.
haiku - gatunek sylabicznej poezji japońskiej,
nierymowany, 17-zgłoskowy epigramat*, początkowo o treści komicznej
(haikai), następnie lirycznej; uprawiany i popularny w Japonii do dziś,
naśladowany w literaturze zachodniej, także polskiej.
*epigramat -
krótki, dowcipny utwór poetycki o zaskakującej puencie, zazwyczaj
oparty na paradoksalnym koncepcie, często o charakterze satyrycznym.
Trzeba by jeszcze wprowadzić pojęcie "mora", czyli "fonetyczno-czasowej głoski" w jęz. japońskim, co nie jest dokładnym
odpowiednikiem
naszej sylaby i tak dalej, i tym podobne... wymiana jednej głoski na
inną powoduje zmiany w znaczeniu, a sztuka (= zabawa) polegała na tym,
żeby wymienić szybko, dowcipnie, zaskakująco...
[1]
Tekst o haiku napisany kiedyś na grupę dyskusyjną pl.hum.poezja. Czym była u jej początków ta grupa, piszę w tekście "Miłość, alkohol i poezja, czyli Szymborska z mojego klucza II". Nie zgadzam się, że haiku to nie literatura, skoro jest to odmiana wiersza. Moje haiku są i nie są haiku, albo są to moje haiku, czyli znowu pewna odmiana. Trzymam się zasady 5 - 7 - 5, ale poza tym bawię się po swojemu, tu w każdym obrazku-wierszyczku ma być słowo "magnolia", oraz, oczywiście, pewna prawda o naturze...
: Tekst o haiku napisany kiedyś na grupę dyskusyjną pl.hum.poezja. Czym była u jej początków ta grupa, piszę w tekście "Miłość, alkohol i poezja, czyli Szymborska z mojego klucza II". Nie zgadzam się, że haiku to nie literatura, skoro jest to odmiana wiersza. Moje haiku są i nie są haiku, albo są to moje haiku, czyli znowu pewna odmiana. Trzymam się zasady 5 - 7 - 5, ale poza tym bawię się po swojemu, tu w każdym obrazku-wierszyczku ma być słowo "magnolia", oraz, oczywiście, pewna prawda o naturze...