Warning: include(html_to_doc.inc.php) [function.include]: failed to open stream: No such file or directory in /doc/export.php on line 295

Warning: include(html_to_doc.inc.php) [function.include]: failed to open stream: No such file or directory in /doc/export.php on line 295

Warning: include(html_to_doc.inc.php) [function.include]: failed to open stream: No such file or directory in /doc/export.php on line 295

Warning: include() [function.include]: Failed opening 'html_to_doc.inc.php' for inclusion (include_path='.:/:/usr/local/php5/lib/pear') in /doc/export.php on line 295

Philip Larkin: * This Be The Verse * / * Takie sobie wierszydło * (tł. Ela Binswanger)


Takie sobie wierszydło

(tł. Ela Binswanger)


Spieprzyli cię, twój tato z mamą,

nie żeby chcący, tak się stało,

dostałeś wady, które mają,

i kilka ekstra, a niemało.


Lecz także ich zjebali inni,

ci głupcy w śmiesznych kapeluszach,

w sztywnych zasadach na pół winni,

wzajem się maltretując, dusząc.


Człowiek podaje nędzę dalej,

i tak się dzieje od stuleci,

zbieraj się stąd, wcześniej nie szalej,

i najważniejsze, żadnych dzieci.


*


*Jeśli chodzi o tytuł oryginału, jest on cytatem z wiersza Stevensona.


Robert Louis Stevenson (1850-1894)


848. Requiem


UNDER the wide and starry sky

Dig the grave and let me lie:

Glad did I live and gladly die,

And I laid me down with a will.


This be the verse you grave for me:

Here he lies where he long'd to be;

Home is the sailor, home from sea,

And the hunter home from the hill.


*


Taki sobie wiersz 

(tł. Elżbieta Kurowska)


Rodzice ci zjebali łeb

Nie chcieli, lecz się stało wszak

Jesteś jak oni – ten sam szczep

I jeszcze nadmiar masz, nie brak.


Lecz im ktoś też spierdolił łby

Ci co połknęli sztywny kij

Pilnując zasad, lecz jak psy

Nieraz kąsali wzajem ryj


Aportuj więc i dalej nieś

Rzucaną od pokoleń kość

Lub powiedz przodkom: bye, bye, cześć!

I żadnych więcej dzieci – dość!


*


Taki sobie wiersz

(tł. Jerzy Bartonezz)


Pieprzą cię, twa mamunia oraz tati.

Może niechcąco, ale jednak.

Wciskając tobie własne braki

Zawsze dodadzą ci coś ekstra.


Oni też byli wyruchani w swoim czasie

Przez miernoty w melonikach i tunikach

Które pół życia były ckliwe i uparte

A drugie pół czyniło z nich awanturników.


Człowiekowi, człowiek oddaje własną nędzę.

Przybywa jej jak przybrzeżnej skarpy.

Spieprzaj stąd ile sił, czym prędzej,

I nie miej własnych dzieci, bo nie warto.


*


Taki sobie wiersz

(tł. roboczo Maciek Froński)


Jebią ci banię rodziciele,

Może niechcący, ale jednak;

Prócz wad, co masz ich po nich wiele,

Łap kilka ekstra, duszo biedna.


Lecz im też kiedyś w łeb nasrali

Durnie od fedor i od pelis,

Co albo byli zdziecinniali,

Albo się prawie pogryźć mieli.


Pałeczka udręczenia coraz

Cięższa przez pokolenia leci;

Spierdalaj, póki jeszcze pora,

I mieć nie próbuj własnych dzieci.


*


Do potomnego

(tł. Magdalena Paśnikowska)


Życie ci spieprzą z mamą tato

choć pewnie nie chcą; tak im wyszło.

Wady obojga masz, a nadto

dołożą jeszcze nowych kilka.


Zaś ich spieprzyli w swoim czasie

ubrani po dawnemu durnie,

raz rzewni, pełni wzniosłych haseł,

a znów za chwilę - istne furie.


Niedola tak przez pokolenia

nawarstwia się - jak rzeczny muł.

Uciekaj bez zastanowienia

i własnych dzieci nie miej już.


*


Oraz przekład na rosyjski, autorka Emmy (dzięki Markowi Plisowi):

(ДНК to DNA)


А вот вам стих <надгробный мой>


Сгнобят тебя отец и мать,

Пусть не нарочно, но сгнобят.

Своих сомнений, страхов рать —

Плюс пару свеженьких — внедрят.


Гнобили прежде их самих

Придурки в шляпах прошлый век —

Слащаво-строгие для них

И желчно-злобные для всех.


Несчастность въелась в ДНК,

Растет как тесто на дрожжах.

Беги «родного очага»

И сам детей не нарожай.